Kilka książeczek na podróż...
W latach 90-tych jeździlem często pociągami bądź PKS-em, a że nie było jeszcze smartfonów, tabletów i innych niezbędnych w podróży rzeczy to wypożyczałem, a niekiedy kupowałem sobie książkę (o ile była na tyle tania, że mogłem sobie na to pozwolić). A taka książka powinna być, prócz tego że tania, również nie za obszerna oraz mieć lekką i wciągającą fabułę. Stąd myśląc o ulubionych książkach wspominam z rozrzewnieniem takie serie:
Joe Alex - Joe Alex to pseudonim żyjącego na obczyźnie byłego żołnierza AK Macieja Słomczyńskiego i jednocześnie nazwisko bohatera jego powieści kryminalnych. Szczerze mówiąc do dzisiaj nie znalazłem klasycznego kryminału, który dorównywałby książkom Słomczyńskiego (tak tak - żadne Conan Doyle i Agaty Christie). Skomplikowane, ale nie ponad miarę intrygi, duża dawka humoru i nieomylny Joe Alex w akcji - każdą książkę pochłaniałem i do dziś czasami do którejś wracam. Absolutne mistrzostwo.
Stalowy Szczur - Harry Harrison. Stalowy Szczur to cykl książek s-f opowiadających losy niejakiego Jima di Griz - złodzieja działającego przy okazji jako agent Korpusu Specjalnego. Podobnie jak w kryminałach z Joe Alexem również i tutaj znajdziemy dużo humoru ale w przeciwieństwie do klasycznego kryminału mamy również (a może przede wszystkim) wartką, pisaną lekkim piórem akcję. Kapitalna rzecz, polecam :)
Horrory z Amber - Pamiętacie może wydawnictwo Amber i wydawane przez nich horrory? Przeczytałem chyba wszystkie a sentyment do Kuntza, Herberta, Barkera czy Mastertona spowodował że do dzisiaj konsekwentnie czytam dajmy na to koleją powieść o Manitou, jak tylko się pojawia :)